Obecnie największy model skutera Yamahy dystrybuowany w Polsce to Majesty 400. Silnie oblegana klasa jednocylindrowych maxi-skuterów zyskała w 2004 roku mocnego zawodnika, który pod marką Yamahy może zagrozić prymatowi bardzo popularnego Burgmana 400. Poza tym bezpośrednią konkurencją M400 są następujące skutery: Kymco Xciting, Malaguti Madison 400, Gilera Nexus i Piaggio X9. Nie bez powodu wśród konkurencyjnych modeli nie pojawiły się: Tmax, Silverwing i Burgman 650. Te skutery są o klasę droższe i klasę lepsze, choć wizualnie już niewiele odbiegają od bardzo ekskluzywnie wyglądającej Majesty 400.
Największa Majesty
Majesty to nie jeden skuter, ale cała linia. Rodzina Majesty zaczyna się od znanego doskonale i testowanego przez nas modelu 125. Jest on również dostępny w wersji z silnikiem 180 ccm. Kolejny model to już nie produkowana M250. Jednocześnie 250tka to pierwsza Majesty, która pokazała się na rynku we wczesnych latach 90-tych. Sprawdzona, godna zaufania i bardzo dobrze przyjęta wśród kierowców, była hitem maxi-skuterów i wzorem przez wiele lat. I w końcu powstała największa Majesty wyposażona w silnik 400 ccm. Pomimo, że rok, 2004 kiedy to pokazano 400-tkę, zbiegł się z zakończeniem produkcji 250tki, to nowy maxi nie jest tylko rozwojową wersją swojego poprzednika, ale zupełnie nowym skuterem. Nowa Majesty to już ogromny turystyczny krążownik, który spokojnie można znów nazwać klasą maxi, pomimo, że ta klasa przesunęła się w górę wraz z rozwojem dużych skuterów. Nie tylko pojemnością silnika, ale także gabarytami M400 robi wrażenie do tego stopnia, że nawet stojący obok o klasę lepszy Tmax laikowi wydaje się skuterem mniej okazałym. Z pewnością Burgmanowi 400 przybył bardzo silny konkurent, który znajdzie wielu nabywców.
Francja elegancja
Jej Majesty M400 wzbudza zachwyt wszędzie gdzie się pojawi. Elegancki styl i ogromne gabaryty wywołują respekt i szacunek do tego skutera. Niewątpliwie nie można go zaliczyć ani do sportowców, ani do klasyków. M400 to nowoczesny, duży, turystyczno-miejski skuter dla biznesmena. Masywny przód z dużą szybą i jasnymi światłami mijania oraz postojowymi światłami obrysowującymi robi duże wrażenie i ma bardziej wyrazisty charakter Burgi. Duży fotel jest wygodny i ma oparcie, ale jednocześnie nie przesadzono z poziomami kierowcy i pasażera, i fotel nie daje wrażenia, że stał się dwoma zbyt wysokimi schodami. Tylne-boczne linie są bardzo dobrze wyważone i opadający tył ze światłami LED, nie jest ani zbyt masywny (jak w B650) ani zbyt lekki (jak w Nexusie). Proporcje są dobrane wprost idealnie i doskonale dopełniają całość konstrukcji. Znów punkt dla M400. Nowoczesna tablica rozdzielcza z ładnie zabudowaną kierownicą to kolejny atut tego maxi-skutera. Czy ten skuter wizualnie nie ma wad? A jednak coś zawsze się znajdzie. :-) Obchodząc Majesty od tyłu odnosi się wrażenie, że zabudowanie przekładni jest zbyt masywne i zbyt plastikowe. Jeżeli po pewnym czasie nie przestaniemy tego zauważać, to pozostanie w nas wrażenie, że tył siedzi na ziemi. Jest to jednak typowa cecha jednocylindrowych maxi, a i B650 tego się nie pozbył, pomimo że jego konstrukcja umożliwia nadanie mu większej lekkości. Myślę jednak, że jest to mały mankament szczególnie, że z drugiej strony mamy ładnie wykończony wydech, który podobnie jak w Tmaxie przypomina wielolufowe działko obrotowe.
PYR, PYr, Pyr, pyr .....
Jedziemy. Silnik odpala bez zająknięcia. Wtrysk idealnie podaje mieszankę i zanim wał zatoczy pełny obrót silnik już pracuje. Cicho, basowo i potężnie, ale powoli. Jeden cylinder o pojemności prawie 400 ccm powoduje niemałe wibracje. W B400 było podobnie, ale już w silnikach piaggio 460 ccm (Nexus, X9 500, Beverly 500, Scarabeo 500, Atlantic 500) te wibracje są mniejsze. Tak więc warto byłoby pomęczyć jeszcze inżynierów Yamahy o dopracowanie tego wzorem włoskich konstruktorów. Dodajemy gazu i gdy obrotomierz pokaże około 3500 obr./min. przekładnia zasprzęgla i skuter rusza. Delikatnie bez szarpnięcia i baaardzo elegancko, choć może nieco zbyt późno. Wielbiciele mocy przeżyją rozczarowanie. Nawet przy maksymalnym odkręceniu manetki, M400 wciąż rusza spokojnie, dystyngowanie, i ... ślamazarnie. Do około 30 kmh ten stan się utrzymuje, kiedy to sprzęgło przestaje się ślizgać. Znalazłem tu jeden plus. Jadąc z prędkością dziadka z balkonikiem możemy wciąż prezyzyjnie dozować gaz i przyspieszenie co w wielkomiejskich korkach jest nie lada wyczynem. Siedząca za kierowcą dama w szpilkach i z torebką od Cerrutiego, nie zdzieli nikogo po głowie za spadnięcie ze skutera. M400 ma na stałe włączony tryb jazdy - elegant. Przy 40 kmh Majesty odżywa, silnik wchodzi na obroty na poziomie 6000 i pokazuje w końcu, że jest nie tylko duży, ale i silny.
Osiągi:
0-30 kmh: 3,6 sek.
0-50 kmh: 5,1 sek.
0-70 kmh: 7,3 sek.
0-100 kmh: 11,8 sek.
Jak widać nie są one powalające, ale wyraźnie dobre w zakresie 40-70 kmh. To właśnie zakres w którym jeździ się po mieście. Za to prędkość maksymalna godna jest pięćsetki. M400 dochodzi do 160 kmh i w korzystnych warunkach może nawet odrobinę przekroczyć tą prędkość. Przy czym skuter przy tak wysokich prędkościach wciąż zachowuje się stabilnie. Generalnie dynamika Majesty nastawiona jest na spokojny tryb jazdy, choć niewątpliwie skuter ma moc i potrafi jeździć szybko. Nadaje się jednak najbardziej dla ułożonego biznesmena.
W zakrętach Majesty 400 jeździ nieźle, ale nic poza tym. Można ją pochylić w znacznym stopniu i ostro śmigać po winklach, ale czuć, że to nie jest jej żywioł. Składa się lepiej niż B400, ale z tych samych powodów nieco trudniej niż w B400 manewrować nią na parkingu. Dopóki nie osiągniemy około 30 kmh, wydaje się ciężka i trudna w opanowaniu. Tu akurat spokojna charakterystyka zasprzęglania pomaga w manewrach, kiedy przyspieszenie można bardzo precyzyjnie dozować. Ociężałości nie czuć za to po przekroczeniu 40 kmh. Wtedy skuter jest dobrze wyważony i prowadzi się doskonale.
Praca zawieszenia
Inżynierowie mogą się mocno starać, ale nie da się usunąć ograniczeń, jakie stawia taka konstrukcja. Silnik połączony na stałe z tylnym wahaczem, a nie z ramą jak to ma miejsce w Tmaxie, SilwerWingu i B650. Szczególnie przy tej pojemności silnika wyraźnie jest zbyt ciężki. Ten skuter stworzono tylko do spokojnej jazdy. Dziurawe drogi są wyraźnie odczuwalne, a pochylanie się w zakrętach na nierównej nawierzchni jest równie trudne, co w supersportowych maszynach, tylko, że z innego powodu. Bezwładność tylnego zawieszenie jednak w podobny sposób, co przy bardzo sztywnym zawieszeniu powoduje uczucie ześlizgiwania się z toru jazdy. Na szczęście masa skutera jest tak duża, że sytuacja nie jest gorsza przy jeździe we dwie osoby. Wciąż nie jest dobrze, ale nie czuć zbyt dużej różnicy w zachowaniu układu jezdnego przy większym obciążeniu. Spodziewałem się takiego zachowania, ale doskonale znając charakterystykę Tmaxa poczułem, że różnica między nimi w cenie jest spowodowana właśnie takimi elementami i całkowicie wytłumaczalna. Dlatego właśnie dostępne w Polsce Silverwing i B650 są o wiele droższe od jednocylindrówek w stylu M400 czy B400.
Zapakować i jechać
Majesty 400 jak na duży skuter przystało ma wręcz oszałamiające możliwości przewozu bagażu. Pod fotelem, który podnosi się przy pomocy siłownika, zmieszczono bagażnik o nieregularnym kształcie. Zmieścić można w nim bez problemu dwa kaski integralne i parę drobiazgów. Szkoda, że nie jest tak regularny jak w B400, ale pojemność jest bardzo zbliżona. Zewnętrznie jednak Majesty ma lżejszy tył od Burgmana, nawet porównując do najnowszej wersji B400, która nie jest już tak ciężko Mercedesowa jak poprzednia (tylne światła poprzedniego B400 i jego ciężki wygląd silnie nawiązują do Mercedesa S poprzedniej generacji). Poza głównym bagażnikiem mamy dostępny schowek pod kierownicą zamykany na kluczyk i mały schowek podręczny również pod kierownicą, ale z prawej strony stacyjki. Całość wystarcza na zapakowanie rzeczy, na co najmniej tygodniowy wyjazd dla kierowcy mężczyzny, lub dwudniowy dla kierowcy kobiety.
Aerodynamika
Brawa dla Yamahy. Jest wzorowa. Nic nie huczy, wieje, zawirowuje. Bez względu na wzrost (byle nie więcej niż 2 metry) jest idealnie i to nawet ze standardową szybą. W końcu skuter na europejską wersję kierowcy. Udało się wyważyć proporcję i zachowano odpowiednią widoczność, zgrabną sylwetkę przodu i optymalną ochronę przed wiatrem.
Wygoda
Tylko najwięksi malkontenci mogą narzekać na wygodę w tym skuterze. Kierownica jest odpowiednio wysoko i daleko umieszczona. Podesty są długie, a stawiając nogi na ziemi trafiamy na zwężenie płoz po bokach. Pasażer też może się wygodnie rozsiąść. Fotel jest bardzo dobrze wyprofilowany i trudno znaleźć w nim najmniejszy chociażby mankament. Ale po tych achach i ochach czas na antypochwały. A właściwie jedną, która daje o sobie znać. Po raz kolejny projektanci zapomnieli się i skośną część podestów usytuowali pod zbyt dużym kątem. Jest to niewygodne i jeżdżenie w trybie fotelowym ze względnie wyprostowanymi kolanami jest mało przyjemne. Pozostało jednak coś dla typowo krótkonogich japończyków, którym może takie usytuowanie podestów nie przeszkadza.
Wyposażenie
W Majesty 400 posunięto się o krok do przodu względem poprzednich Majestików, czyli wyrównano do konkurencji. Mamy tu analogowy prędkościomierz i obrotomierz, wskaźnik poziomu paliwa i temperatury, zegarek, licznik ogólny i nowość, czyli dwa liczniki dzienne. Podczas odpalania komputer robi efektowny test urządzeń, który pomimo małej praktyczności jest bardzo lubiany przez kierowców. W M400 w końcu nie zapomniano o hamulcu postojowym i podobnie jak w Burgmanie 150 mamy wajchę przy lewej manetce, której odciągnięcie powoduje blokadę tylnego koła. Zgodnie z filozofią Yamahy "lights always on" zlikwidowano włącznik świateł mijania, które w momencie przekręcenia kluczyka automatycznie się włączają. Standardem już wszędzie w takich skuterach jest zastosowanie i tu centralnej oraz bocznej nóżki. Ale to przecież już standard w tej klasie.
Do skutera można dokupić szereg akcesoriów, wśród których są: stelaż pod kufer, oryginalny kufer, spoilery na nogi odbijające strugi powietrza, oparcie dla pasażera oraz jeszcze większą szybę.
Hamulce
Nieźle, a nawet dobrze. Z przodu zamontowano dwie tarcze hamulcowe o średnicy 267 mm z dwutłoczkowymi zaciskami, które bardzo dobrze spełniają swoją rolę. Z tyłu pojedyncza tarcza o tej samej, co z przodu średnicy 267 mm. W praktyce tył jednak jest nieco za słaby szczególnie przy jeździe we dwie osoby. Za to dozowanie obu hamulców bardzo dobrze i precyzyjnie pozwala na zatrzymanie skutera w każdej sytuacji pomimo wagi 195 kg dla suchego skutera. Takie same hamulce zastosowano w najnowszym Tmaxie, który jest o 8 kg cięższy (wersja z ABS) od M400.
Opis testowy M400 w wykonaniu Ryszarda.
Kilka słów o moich (i nie tylko) wrażeniach z jazdy maxiskuterem Yamaha Majesty 400 i porównanie z tymi, które miałem i mam okazję dosiadać . Ogólnie Majesty wygląda na nieco bardziej rozbudowany skuter niż Suzuki Burgman 400, szczególnie w przedniej części ( przy czym zaznaczam, że wszelkie porównania odnoszę do mojego egzemplarza K-2). Honda Foresight 250 miała bardziej od YP rozbudowany tył. Schowek pod siedzeniem bardzo duży, podświetlany (tak jak w burgim), naturalnie podzielony na dwie części. W tej bliżej przodu swobodnie mieści się kask integralny, co przy jeździe w pojedynkę umożliwia pełne zapakowanie bagażami drugiej części. Schowek w Fes-ie też jest niejako przedzielony, ale jest dużo mniejszy. Siedzi się nieco inaczej niż na B-400, siodło jest nieco wyżej, co wg mnie podczas jazdy sprawia, że skuter bardziej słucha się kierującego. Tablica wskaźników- wypasiona, efekt przekręcenia kluczyka widoczny na zdjęciu ze spotkania piątkowego, w zasadzie nie ma co porównywać do AN0400K2 i Fes 250. Silnik pracuje bardziej równomiernie na niskich obrotach, dobrze się wkręca, a obrotomierz pozwala obserwować skutek odkręcania manetki gazu. Osiągnięta szybkość maksymalna chyba nieco większa niż burgim. Wg mnie szyba jest nieco lepiej ukształtowana gdyż kieruje strugę powietrza ponad kask, przy prędkości powyżej 120km/h słychać charakterystyczny świst podczas gdy w burgim odczuwam trzepotanie głową. Tak w ogóle to szybę Yamahy porównywałem raczej do Hondy, gdyż tam nie odczuwałem żadnego powiewu- szeroka, wysoka i blisko kierowcy . Zawieszenie z pewnością twardsze- zapewne to dzięki dwu amortyzatorom z tyłu. Przód też dość twardy ale zapewniający komfort jazdy. Dwie tarcze hamulcowe przy przednim kole umożliwiają szybkie wytracenie prędkości przy niewielkim nurkowaniu przodu. Z tyłu również tarcza i hamulec ręczny. Ogólnie wrażenie z jazdy dobre, ale lusterka zdecydowanie niewystarczające, szczególnie do szybkiej zmiany pasów ruchu w mieście, "czubate" zakończenia zmniejszają pole widzenia. Lusterka B-400 dają nieporównywalnie lepszy obraz tego co dzieje się za nami i obok nas. Co do apetytu na paliwo nie będę się wypowiadał, bo to w dużej mierze zależy od stylu jazdy, a ja raczej nie stawiałem na ekonomię. Jeździłem również w nocy- dwie żarówki świateł mijania dają bardzo jasny i dobrze oświetlający drogę snop światła, włączenie drogowych to jazda prawie jak w dzień.
A teraz trochę o tym jakie wrażenia z jazdy odniosła moja pasażerka ( ok. 160cm wzrostu). Brak oparcia to podstawowa wada, jeżeli myślimy o jeździe we dwójkę. Kanapa szeroka i wydaje się, że powinna być wygodna. Niestety, jest dzielona zaraz za oparciem kierowcy, zamysłem projektanta było pewnie, że pasażer nogami ( udami) będzie opierał się o tylną stronę oparcia kierowcy i tak w zasadzie jest jednak nieco niżej znajduje się krawędź podziału kanapy, która jest nieco bardziej wystająca i twarda co przeszkadza pasażerce. Dodatkowo część kanapy przeznaczona dla plecaczka jest raczej płaska (w burgim wyprofilowana - co sprawia wrażenie siedzenia w zagłębieniu) , to w połączeniu z brakiem oparcia wywołuje dyskomfort psychiczny- przy nagłym dodaniu gazu pasażer może odnieść wrażenie, że spada z kanapy. W Hondzie kanapa jest wygodna, ja dorobiłem jedynie oparcie. Kolejna sprawa to uchwyty dla pasażera- w burgim, podobnie jak w Hondzie można swobodnie chwycić za rączki- łącząc palce dłoni z kciukiem, w Majesty nie ma takiej możliwości, można chwycić jedynie od spodu. Uchwyty są jakby za bardzo z tyłu - co wymusza cofnięcie rąk- być może dla wyższej pasażerki byłoby to w sam raz. Rozbudowany tył skutera powoduje, że podnóżki dla pasażera też są dość szeroko- dla osób o niskim wzroście raczej niezbyt wygodne. Podobna wada jak w Fesie, gdzie dokupiłem dodatkowe nakładki, które niewiedzieć czemu są w standardzie tylko w 125-tce. To powoduje, że w kolana pasażer łapie powietrze, które chłodzi jego uda i biodra kierowcy.
Podsumowanie
Yamaha pokazała klasę nowym Majesty 400. Skuter jest elegancki, ekskluzywny, wyważony i duży. W dodatku wszystko udało się zmieścić w przystępnej cenie. Próżno tu szukać ekstrawagancji włoskich konstrukcji, czy lekkości skuterów miejskich. Majestat tego skutera widać zawsze nie tylko w wyglądzie, ale też w sposobie jazdy, do którego jest przystosowana. Spokojnie, elegancko i wygodnie dojedzie nim biznesman na negocjacje, albo para trzydziestoparolatków na przyjęcie. Kierowca o zacięciu sportowym niech lepiej podziwia tylko grację, z jaką ktoś inny jeździ, Majestikiem, bo poziomu adrenaliny ten skuter w nim nie podniesie. Przyznać jednak trzeba, że M400 to bardzo udana konstrukcja, która wraz z Burgmanem 400 ma szansę znacząco wzmocnić klasę maxi-skuterów w Polsce. Te dwa skutery mają inną markę i inny wygląd, ale stanowią bardzo bezpośrednią konkurencję dla siebie i są bardzo podobnymi konstrukcjami. Majesty 400 to kolejny bardzo dobry skuter w rodzinie maxi-skuterów Yamahy. |